Środa, 8 maja 2024

Gdzie rządzą samochody elektryczne

27 marca 2023

Podziel się Facebook Twitter

Norwegia to spektakularny kraj, który większość swojej energii elektrycznej czerpie z obfitych zasobów hydroelektrycznych. Mimo, że ceny ostatnio wzrosły i mają tendencję do wzrostu w zimie, Norwegowie generalnie płacą za swój sok trochę mniej niż większość Europy. Nie dają się też oszukiwać. W rezultacie sprzedaż samochodów elektrycznych kwitnie.

Choć liczba ta wzrasta z dnia na dzień, w ostatnim momencie na norweskich drogach było 15 000 EV. To wzrost o dziesięć tysięcy od zeszłego roku. Pamiętaj, że jest tylko nieco ponad pięć milionów obywateli w sumie, więc, proporcjonalnie, to dość wysoki odsetek jazdy dorosłych.

Problem, który teraz odkryli, polega na tym, że pomimo proaktywności w kwestii infrastruktury dla pojazdów elektrycznych, brakuje im punktów ładowania. Pewna kobieta, pracująca w Oslo, wysłała e-mail do kolegów z pracy, błagając ich o zrzeczenie się stanowiska do ładowania, jeśli skończyli uzupełniać swoje baterie, bo inaczej nie będzie mogła wrócić do domu.

Te same rzeczy, które sprawiły, że zakup samochodu elektrycznego był tak atrakcyjny, są teraz pod presją. Zwłaszcza dwie zachęty stały się ofiarami własnego sukcesu: możliwość jazdy po pasach dla autobusów i bezpłatne publiczne miejsca ładowania. Według lokalnej gazety z bogatych przedmieść poza Oslo, gdzie mieszkają nabywcy EV, pojazdy elektryczne zdominowały pasy autobusowe w Oslo. Na przykład w godzinach szczytu 3 grudnia stanowiły one trzy czwarte z 829 pojazdów, które przejechały po pasie autobusowym. Po uwzględnieniu taksówek, pojazdów dwukołowych i minibusów, z których wszystkie mają prawo do korzystania z pasa, autobusy stanowiły tylko 7,5% ruchu na pasie. Okazuje się, że pasy autobusowe mogą obsłużyć tylko około 1000 pojazdów na godzinę ze względu na wiele wjazdów, wyjazdów i przystanków autobusowych.

Punkty ładowania są również nadmiernie subskrybowane. Całkowita liczba publicznych punktów ładowania w Norwegii wynosi zaledwie 5 000. W stolicy, Oslo, jest ich zaledwie 500, choć prywatne firmy mają swoje własne obiekty, ale i one szybko się zapełniają. Sytuacja będzie się tylko pogarszać. Producenci samochodów zauważyli ten trend i prześcigają się w tym, by mieć udział w sprzedaży. Tesla jest bardzo popularna, a Volkswagen wprowadził niedawno na rynek model e-Up (czy ten samochód powinien być sprzedawany tylko w Yorkshire?), który cieszy się dużym uznaniem.

Norwegia ma ponownie rozważyć swoją strukturę zachęt dla samochodów elektrycznych w 2017 roku, prawdopodobnie w celu stłumienia entuzjazmu. Jednocześnie Norwegowie popadają w lekką paranoję. Mają nawet na to słowo - "rekkeviddeangst" - oznaczające "niepokój o zasięg". Historia sukcesu, która sama się zjadła.